Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Problem nie tylko rodziców

Rozwój psychomotoryczny » Masturbacja u dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Problem nie tylko rodziców

 Do napisania artykułu o zjawisku masturbacji zainspirowały mnie rozmowy z matkami, nauczycielami i terapeutami pracującymi z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną. Nie sposób też nie zauważać uczniów, którzy uporczywie, w różnych miejscach i okolicznościach (zwykle mało stosownych), używają masturbacji dla zaspokajania swych potrzeb. W wielu relacjach widoczny był ciekawy paradoks istniejący w naszym społeczeństwie, a związany ze sferą seksualną osób niepełnosprawnych - przekonanie, jakoby były one (lub powinny być) aseksualne.

Często słyszymy pytania bezradnych rodziców i terapeutów co należy robić w tych dziwnych, kłopotliwych, a niekiedy naprawdę trudnych sytuacjach? Jednak już sam sposób zadawania takich pytań sugeruje, że jest to przede wszystkim problem opiekunów, a nie onanizujących się dzieci, młodzieży, czy niepełnosprawnych osób dorosłych (w DPS-ach). Mam nadzieję, że niniejszy artykuł choć w małej części odpowie na kilka tak postawionych pytań, a może i skłoni do refleksji...

W ostatnich latach obserwujemy dość wyraźne zmiany w podejściu do spraw seksualnych i coraz bardziej powszechne staje się zrozumienie oraz uznanie seksualnych potrzeb człowieka. Ekspresja seksualna uznana została w medycynie, socjologii i psychologii za ważną część osobowości ludzkiej. Jednakże owa „rewolucja seksualna” wciąż nie objęła swoim zasięgiem osób niepełnosprawnych. Widoczne kalectwo, a niejednokrotnie także nastawienie samych niepełnosprawnych wobec swojej niedoskonałości fizycznej, mogą łatwo sprawić, że otoczenie uznawać ich może za jednostki, które nawet myśleć o seksie nie są zdolne. Faktycznie, niepełnosprawnym znacznie trudniej przychodzi zaakceptowanie swych potrzeb seksualnych i znalezienie oraz dostosowanie form ekspresji seksualnej do własnych ograniczeń czy ułomności. Dlatego tak wielu z nich - choć przecież jak inni obdarzeni są płciowością zaczyna przyjmować postawy aseksualne. A skoro sami prezentują taką postawę, to nie jest dziwne, że i otoczenie zaczyna ich w ten sposób traktować. Tymczasem płeć się po prostu ma i nie można jej utracić na skutek choroby.

Z moich obserwacji dzieci i młodzieży niepełnosprawnej (mam na uwadze szkoły specjalne) wynika, że mają oni bardzo niski poziom orientacji w sprawach seksualności człowieka. Bywa, że nawet w okresie pełnoletności reagują śmiechem lub ogromnym zawstydzeniem na brzmienie samych nazw swoich intymnych części ciała. Inne zaś przez wiele lat pozostają zupełnie pozbawione uczucia wstydu, co często jest wynikiem całkowitej zależności od osób dorosłych. Z czego to wynika? Czyżby nadal nie realizowało się w domach ani w szkołach tzw. wychowania seksualnego, zdrowotnego, czy „przygotowania do życia w rodzinie”? Przecież już w samej nazwie „szkoła życia” czy „szkoła specjalna” powinny pobrzmiewać i takie problemy. Niestety, często są one pomijane w przekonaniu, że w tych szkołach uczą się „wieczne dzieci”, dziewczynki i chłopcy.

Płeć męska i żeńska

O tym, jaką posiadamy płeć decyduje przede wszystkim „poczucie płci”, a nie tylko pierwszo- czy drugorzędne cechy płciowe. Kobietę i mężczyznę - co ujawniły współczesne badania - różni poza anatomią narządów płciowych, zdolnością do zapłodnienia i wydawania potomstwa, także struktura mózgu. Płeć rodzi się właśnie w mózgu i to czyni kobietę oraz mężczyznę odmiennymi w różnych dziedzinach aktywności - także w sferze seksualnej. Amerykański psycholog Herbert Lanndsell już ok. 30 lat temu stwierdził, że uszkodzenia tych samych obszarów mózgu powodują u obu płci zupełnie odmienne skutki. Natomiast Alfred Josta (w 1979 r.) odkrył, że płeć żeńska jest „wyjściową” (podstawową) u wszystkich ssaków. Przyjęto więc teorię, że każdy płód ludzki w pierwszych tygodniach rozwoju ma żeński model mózgu, a ok. 6 tygodnia życia płodowego rozpoczyna się jakby „przetarg” o płeć dziecka, w którym decydujący udział biorą geny i hormony. W tym okresie płód męski wykształca narządy płciowe i rozpoczyna produkcję hormonów męskich - androgenów, które zmieniają pierwotnie żeńską strukturę mózgu w męską. Mózg płodu dziewczynki nie ulega wówczas zasadniczym zmianom lecz doskonali się w innych sferach. Doskonale wiemy, że natura nie lubi prostych rozwiązań, stąd gra hormonów może sprawić, że mózg kobiety niekiedy wykazuje cechy męskie, a mózg mężczyzny - kobiece. W tym również naukowcy upatrują istnienia różnic obserwowanych w obrębie każdej płci. Potwierdzają to fakty, że niektóre kobiety bywają dość agresywne, zbyt pewne siebie, władcze, żądne sukcesu i dominacji, zaś niektórzy mężczyźni - nad wyraz uczuciowi, wrażliwi, tkliwi, niezdecydowani, słabi emocjonalnie. Zamiłowanie natury do przewrotnych kombinacji powoduje czasem i takie sytuacje, że osoba z ukształtowanym narządem płciowym męskim utożsamia się z płcią przeciwną (czuje się kobietą) i odwrotnie. To właśnie w mózgu ustala się i „buduje” płciowość człowieka decydująca o strukturze osobowości, zachowaniach, popędach, potrzebach - także seksualnych.

Wszyscy ludzie, czy to niesprawni fizycznie, upośledzeni umysłowo, czy tzw. zdrowi ludzie, podlegamy tym samym prawom rozwojowym. Niestety, wciąż spora grupa naszego społeczeństwa (także członkowie rodzin i specjaliści w dziedzinie niesienia pomocy tym ludziom) nie zdaje sobie z tego sprawy lub wręcz neguje potrzeby seksualne ludzi niepełnosprawnych. Przyjmując taką postawę wychowujemy niepełnosprawne dziecko, a potem młodego dojrzewającego człowieka, w absurdalnym przekonaniu o jego aseksualności.

Zaspokajanie popędu seksualnego

Każdego człowieka znamionuje pierwotna potrzeba przywiązania i więzi. Jest to uniwersalna potrzeba, a popęd seksualny jest tylko jednym z przejawów płciowości i jednym ze sposobów wyrażania tego szczególnego rodzaju więzi, jakimi są więzi erotyczne. Stąd też, zdaniem seksuologów, w prawidłowym rozwoju psychoseksualnym nie powinno dominować ani tłumienie popędu, ani jego rozładowywanie. Prawidłowe wychowanie powinno iść w kierunku integrowania sfery seksualnej z trwałą więzią uczuciową kształtowaną i bogato wyrażaną od początku życia człowieka. A okres dzieciństwa (do 5 r.ż.) jest uważany za najważniejszy etap w tym względzie.

W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć osobę na tyle głęboko upośledzoną, by seks przeżywany wspólnie z partnerem lub w odosobnieniu nie sprawiał jej przyjemności. Każdy człowiek odkrywa z czasem swój własny sposób przeżywania doznań pozwalających zaspokoić fizjologiczny popęd seksualny i uczy się jak takie doznania wywołać. Mitem jest przy tym pogląd, jakoby jedynym „prawidłowym” wyrazem przeżyć seksualnych był wyłącznie stosunek płciowy. W rzeczywistości istnieje wiele sposobów zaspokajania popędu seksualnego, a uzyskanie satysfakcji seksualnej jest dla każdego człowieka osiągalne.

W przypadku dzieci i młodzieży najczęściej spotykaną formą aktywności seksualnej jest masturbacja. W okresie gdy organizm przechodzi liczne zmiany związane z dojrzewaniem, u dziecka narasta świadomość swojego ciała i własnej, indywidualnej seksualności. Stąd pojawiają się nowe doświadczenia w postaci pragnień czy impulsów seksualnych, fantazje erotyczne, a także zainteresowania homoseksualne (pociąg do osoby tej samej płci) oraz właśnie masturbacja czyli samostymulacja narządów płciowych. Rodzice i opiekunowie muszą uznać ten fakt, ale także zdać sobie sprawę, że spoczywa na nich obowiązek socjalizacji tych zachowań, nawet takich ich form, które mogą budzić odrazę i krytykę otoczenia jak np. uporczywe masturbacje w dowolnych miejscach i w obecności innych osób-obserwatorów. Oto przykład.

Jedna z nauczycielek szkoły specjalnej (tzw. klasy „terapeutycznej”) zaobserwowała dość dziwne zachowania u trojga dzieci. Otóż, po wejściu do klasy, rutynowo rozpoczynały swe praktyki masturbacyjne. Charakterystyczne było to, że ów codzienny rytuał zaczynały niemalże jednocześnie, sprawiając wrażenie, że nic innego nie potrafią robić, niczym nowym się zainteresować. Nie zwracały przy tym uwagi na siebie nawzajem, ani też na obecność osób dorosłych, zaś wszelkie próby nawiązania z nimi kontaktu - twierdzi nauczycielka - kończyły się niepowodzeniem. Okrzyknięto dzieci „nałogami”. Po rozmowach z rodzicami okazało się, że nie zaobserwowali oni podobnych zachowań w domu. A może wstydzili się o tym opowiadać? Nauczycielka, oceniając dość monotonny, schematyczny rytm życia dzieci (przebywały w szkole 5 godzin dziennie w tym samym pomieszczeniu ze znikomą ilością zabawek), a po szkole spędzały czas przed telewizorem, intuicyjnie wywnioskowała, że przyczyną takich zachowań jest po prostu „nuda”.

W przypadku opisanych dzieci (upośledzonych umysłowo) masturbacja mogła stanowić jedyną i silnie już utrwaloną praktykę seksualną. Ale przecież na wybór odpowiedniego zachowania seksualnego mają wpływ różne czynniki oprócz rozwoju intelektualnego, m.in. siła popędu, siła hamulców psychicznych (powściągliwość), czy choćby możliwość zaspokajania popędu seksualnego w inny sposób. Nie ma przy tym żadnych przesłanek, by określać siłę popędu u osób upośledzonych jako słabą czy silną, bowiem jest ona cechą wielce zindywidualizowaną i zależy zarówno od czynników wrodzonych, jak i od wpływu otoczenia społecznego oraz doświadczeń, które mogą ją zarówno pobudzać jak i hamować. Popęd istnieje także u opisanych dzieci, a skoro istnieje, to rodzi się fizjologiczna konieczność jego wyładowania w postaci podejmowania różnych form aktywności, także seksualnej (masturbacji). W przypadku słabszej siły hamulców psychicznych, co ma miejsce szczególnie u dzieci i osób z upośledzeniem umysłowym, człowiek - jak twierdzi Imieliński - znacznie silniej dąży do zaspokajania i rozładowywania napięcia seksualnego. Zachowania opisanych dzieci trudno więc nazwać patologicznymi, i chociaż ich praktyki miały charakter rytualny, ciągły i sprawiały wrażenie „nałogu masturbacji”, to nałogiem pewnie jeszcze nie są. Być może to rzeczywiście reakcja na nudę, monotonię panującą w klasie i w domu (co zauważyła nauczycielka) i wystarczyłoby zmienić rytm życia tych dzieci, by odwrócić ich uwagę od masturbacji w niestosownym miejscu?

W świetle literatury medycznej, psychologicznej i pedagogicznej wyłaniają się jakby trzy podejścia co do seksualności osób upośledzonych umysłowo. Jedni twierdzą, że im głębsze upośledzenie, tym bardziej wzmożony popęd i intensywniejsze przejawy seksualizmu. Inni zaś uważają odwrotnie, że im głębszy deficyt intelektualny, tym niższe potrzeby, a tym samym, obniżony popęd. Według trzeciej koncepcji przyjmuje się, że popęd seksualny u upośledzonych umysłowo jest taki sam jak u normalnie rozwijających się rówieśników. Trudno powiedzieć, która z powyższych hipotez jest prawdziwa, bowiem nadal nie prowadzi się badań naukowych, które precyzyjnie poszerzyłyby wiedzę o czynniki warunkujące rozwój seksualny osób niepełnosprawnych, a tym samym wskazały drogę do podjęcia działań profilaktycznych i właściwej edukacji seksualnej.

Dziś już zupełnie bezspornym jest fakt, że człowiek, czy to upośledzony umysłowo, czy dotknięty dysfunkcją ruchową, albo jednym i drugim odczuwa takie same zmiany fizyczne i potrzeby jak inni ludzie, z tą jednakże różnicą, że osoby upośledzone - zwłaszcza większego stopnia - często nie są zdolne rozumieć swoich zmian rozwojowych. Stąd też, jak twierdzi się (A. Jaczewski, K. Imieliński), przejawy seksualizmu u osób sprawnych umysłowo są ograniczone hamującym działaniem intelektu, wychowania i obyczajowości, zaś u osób z upośledzeniem obserwuje się ograniczoną możliwość krytycznej oceny swego zachowania seksualnego i słabą siłę tzw. hamulców psychicznych (tzn. niską kontrolę popędu seksualnego). Oczywistą tego konsekwencją wydaje się brak lub niewystarczające przestrzeganie intymności w zachowaniach seksualnych, np. uporczywe masturbowanie się w dowolnym miejscu i czasie.

Potrzeby seksualne niewątpliwie zależą od warunków zdrowotnych człowieka. Na tej też podstawie wyłoniła się hipoteza, że potrzeby seksualne u lekko upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych ruchowo - mających prawidłowy stan zdrowia - zupełnie nie różnią się od potrzeb seksualnych osób normalnie rozwiniętych umysłowo, zaś u osób głębiej upośledzonych - na skutek słabszego ogólnego funkcjonowania organizmu - potrzeby te są wyraźnie obniżone. Grupa upośledzonych umysłowo nie jest przecież grupą jednorodną pod względem rozwoju biologicznego, różne też są uwarunkowania ich ogólnej niesprawności psychofizycznej (genetyczne, hormonalne i inne). Wobec tego, nie wydaje się słuszne czynienie takich uogólnień, zaś problem wymaga gruntownych badań. Nadal jednak nie wiadomo, czy faktycznie istnieje związek między rozwojem intelektualnym (stopniem upośledzenia) a natężeniem popędu seksualnego.

Masturbacja dzieci jako problemem rodziców i opiekunów

Temat masturbacji u osób niepełnosprawnych ruchowo i upośledzonych umysłowo nie doczekał się jeszcze szczegółowych badań ani opisu, stąd wciąż budzi wiele kontrowersji. Tabu, jakim jest dla społeczeństwa problematyka seksualna bardzo utrudnia podejmowanie takich badań. Skrzętnie ukrywa się fakty, przemilcza wstydliwe zachowania seksualne bądź nawet jawnie wyrażane potrzeby w tym zakresie, zaś rodzice, opiekunowie oraz sami zainteresowani nie mają z kim porozmawiać, kogo zapytać, gdy ujawniają się ich problemy. Przytoczę kilka przykładowych zachowań dzieci i młodzieży, które niepokoją rodziców i inne osoby będące świadkami tak wyrażanej aktywności seksualnej. Jakkolwiek nie ma usystematyzowanych informacji o nietypowych zachowaniach dzieci w okresie dojrzewania, to zagadnienie wydaje się na tyle interesujące, że warto je zaprezentować wykorzystując choćby ten skromny materiał, jakim dysponuję.

Rafał każdego dnia uprawia masturbacje w czasie zajęć szkolnych, ale kiedy otrzymuje plastelinę lub ilustrowaną książkę przerywa swe praktyki na rzecz ulubionej zabawy. Niekiedy bywa represjonowany przez różne osoby, gdy praktyki te trwają zbyt długo i stają się uciążliwe dla osób „skazanych” na ich obserwacje (w klasie nie ma takiego miejsca, by można było chłopca odseparować od innych dzieci). Można sądzić, że chłopiec onanizuje się zazwyczaj wtedy, gdy się nudzi, bo atrakcyjne zajęcie sprawia, że potrafi zająć się czymś innym.

Dziesięcioletnia Ewa (z mózgowym porażeniem, uszkodzeniem słuchu i upośledzeniem umysłowym) kilkakrotnie w ciągu dnia odchodziła od ulubionych zabaw, by w tym samym pomieszczeniu, nie zwracając uwagi na znajdujące się tam inne osoby, rozpocząć swoje praktyki masturbacyjne. W tym czasie jakby mówiła coś do siebie używając znaków gestowych i migowych. Rodzice i rodzeństwo tej dziewczynki akceptują takie zachowania właściwie w każdym miejscu, które sama sobie wybierze (w pokoju, w autobusie, samochodzie, na huśtawce, na schodach), choć przyznają, że niekiedy bywają one kłopotliwe, zwłaszcza, gdy świadkami są osoby spoza rodziny, bo dziewczynka śmieje się wówczas głośno i zanadto różnymi odgłosami (nie przypominającymi słów) zwraca na siebie uwagę. Wówczas zachowanie takie bywa karcone ostrym tonem, po czym dziewczynkę z jej praktykami odseparowują rodzice do innego pokoju.

Do szpitalnej Izby Przyjęć rodzice przywieźli 15-letnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę, która podczas kąpieli umieściła sobie w pochwie pojemnik od szamponu. Zabawy takie zdarzały się dość regularnie i rodzice nie mogli sobie z nimi poradzić. Z łazienki usunięto przedmioty, które mogłyby posłużyć do ulubionych praktyk masturbacyjnych. Ale okazało się, że Marta planuje swoje czynności: zbiera najdziwniejsze przedmioty w kuchni, w pokojach, także na podwórku, potem starannie ukrywa je przed rodzicami (np. pod wanną, w szafce z ręcznikami), by użyć ich pod nieobecność rodziców. Owego pojemnika żadnym sposobem nie pozwoliła sobie usunąć, toteż z konieczności rodzice trafili do szpitala. Fakt ten wywołał sporą sensację, ale podszepty i skrywane uśmiechy zniknęły, gdy zorientowano się, że jest to osoba upośledzona. Rodzice dowiedzieli się o naturalności takich zachowań i zaczęli tolerować praktyki córki. Zawsze jednak muszą przypominać, że znów pojedzie do szpitala i już tam zostanie, gdy będzie wkładała sobie jakieś przedmioty. Sposób okazał się na tyle skuteczny, że dziewczynka zmieniła swe praktyki na formy bezpieczniejsze dla jej ciała i zdrowia.

Dwunastoletnia upośledzona umysłowo dziewczynka uprawiała uporczywie praktyki masturbacyjne, jak relacjonuje jej matka: „kiedy tylko chciała i gdzie popadło”, aż któregoś jesiennego dnia wróciła z podwórka do domu naga, co jej zupełnie nie przeszkadzało [...].

„O zdarzeniu opowiedziała nam, że ktoś ją rozebrał i chciał wrzucić do pobliskiego stawu więc ona ze strachu uległa”. Powstał problem, czy bezpieczne jest wypuszczanie córki z domu bez opieki osób dorosłych? „Nasze dzieci są łatwowierne - dodaje zaniepokojona matka - „a nóż” trafi się jakiś facet, co z okazji skorzysta? […] Przecież tyle jest chorób dzisiaj, że strach jest mieć kontakt seksualny z osobą nieznaną”.

Monika (lat 16, uczennica „szkoły życia”) swe praktyki masturbacyjne uprawiała w szkole dość dyskretnie i rzadko, ale rodzice opowiadają, że nie mogą poradzić sobie z jej innymi dziwnymi zachowaniami. Mianowicie, od dłuższego już czasu dziewczynka wychodzi na bardzo ruchliwą jezdnię i kładzie się na asfalcie. Reaguje wielkim ożywieniem, gdy tuż przed nią, z piskiem opon, zatrzyma się jakiś samochód, a kierowcą jest mężczyzna. Owi przypadkowi panowie z oburzeniem odprowadzają ją do domu, opowiadając potem rodzicom, jakich to prowokacyjnych sposobów (zdejmowanie ubrań, „zalotne” rozmowy) używa ich dziecko, by zwrócić na siebie uwagę. Nie brak w tym cierpkich uwag o braku odpowiedzialności za dziecko, ale rodzice nadal czują się zupełnie bezsilni wobec takich zachowań córki.

14-letni chłopiec z m.p.dz. (na wózku) nieustannie onanizuje się podczas lekcji używając do tego rozpórki, którą ma na stałe wmontowaną do wózka pomiędzy udami. Swoim zachowaniem zwraca uwagę innych dzieci w klasie jedne śmieją się z niego, inne bacznie obserwują. Zachowania te były tolerowane przez długi czas choć chłopiec w niewielkim stopniu angażował się w to, co działo się w klasie. Jednak pewnego dnia wychowawczyni w internacie zaobserwowała podczas kąpieli otarcia, a później okaleczenia narządów chłopca. Podjęto więc próbę zastąpienia twardej i sztywnej rozpórki miękkim wałkiem, ale i ten przedmiot był wykorzystywany do masturbacji. Kiedy nasilają się seksualne zachowania chłopca jest on przenoszony z wózka na materac umieszczony na końcu sali lekcyjnej. Nauczycielka twierdzi, że chłopiec „wycisza się” w pozycji leżącej nie znajdując sposobu na masturbowanie się. Dodaje, że mając kilkoro dzieci w klasie nie jest w stanie zajmować się tylko tym jednym chłopcem tak, by skutecznie odwrócić jego uwagę od podobnych zachowań.

U osób postronnych takie zachowania budzą lęk, poczucie zagrożenia, niekiedy obrzydzenie, prowadzą do izolacji, a nawet dyskryminacji dziecka w środowisku. Wśród specjalistów mówi się, że im większy jest stopień upośledzenia umysłowego, tym częściej zachowania autoerotyczne stają się czynnością automatyczną, nawykową i wykonywaną przy innych osobach bez skrępowania, niezależnie od pory dnia. Podobne, nietypowe zachowania seksualne i praktyki masturbacyjne obserwuje się szczególnie często u dzieci i młodzieży wychowywanej w zakładach czy w domach pomocy społecznej. Niestety, najczęstszą reakcją opiekunów na takie zachowanie dziecka jest obojętność, przy jednoczesnym odczuciu wstrętu i obrzydzenia do wychowanka. Stojąc na stanowisku, że zachowania te są zdeterminowane głębokością upośledzenia, nie są w stanie patrzyć na swoich wychowanków przez pryzmat podobieństw z ludźmi zdrowymi. Przerywanie aktu masturbacyjnego, karcenie, upominanie o „złym” zachowaniu (zamiast obdarzania zainteresowaniem, odwracania uwagi dziecka od czynności nawykowych, organizowania ciekawego zajęcia) najczęściej nie skutkują, zbyt szybko budzą obojętność, stąd wychowawcy zwykle rezygnują z właściwej socjalizacji tych praktyk. A przecież to, jakie będzie zachowanie młodego człowieka w przyszłości, zależy od jego osobistych doświadczeń wyuczonych w środowisku w którym żyje i które dostarcza mu wzorów do naśladowania. Istota błędu popełnianego przez rodziców i wychowawców w podobnych przypadkach polega na tym, że widząc taki bądź inny objaw zachowania seksualnego dziecka oceniają je wyłącznie według własnego kryterium: „o czym by to świadczyło gdybym to ja robił”, „co ludzie powiedzą gdy to zobaczą”. Niestety, zapominają przy tym, że ich dorosła miara całkowicie nie pasuje do psychiki i doznań dziecięcych. Bo przecież nawet bardzo małe dzieci odczuwają przyjemność przy dotykaniu swoich narządów płciowych, a gdy rozpoczynają się zmiany fizjologiczne okresu dojrzewania możemy spodziewać się, że odczucia te zostaną dodatkowo wzmocnione. W wielu przypadkach trudno jest więc mówić o nałogowych formach masturbacji czy wręcz o rozpoczynających się zachowaniach dewiacyjnych. Ale z całą pewnością warto obserwować dziecko w tym „trudnym wieku” i w porę zauważać nieprawidłowe zachowania lub niebezpieczne formy aktywności seksualnej, zanim przekształcą się one w wypróbowany i skuteczny (w odczuciu dziecka) sposób, ulubioną zabawę, która może przerodzić się w pewien schemat zachowania rzeczywiście nie zawsze bezpieczny dla samego dziecka, a niosący bardzo wiele problemów dla rodziców bądź otoczenia.

W ocenie zjawiska masturbacji ścierają się różne systemy etyczno-moralne, religijne i poglądy naukowe. Nie jest moim celem wartościowanie czegokolwiek, ocenianie, a tym bardziej formułowanie jednoznacznych wniosków. Ale problematyka ta jest na tyle powszechna (co starałam się przedstawić na zaledwie kilku przykładach) że warto o niej pisać, choćby z intuicyjnym wyczuciem problemu, jedynie próbą uogólnienia i porównania z dostępną literaturą oraz opisem własnych obserwacji i zebranych opinii.

Masturbacja jako normalne zjawisko fizjologiczne

Masturbacja (zwana także samogwałtem, ipsacją albo onanizmem) jest dość powszechną formą zaspokajania seksualnego spotykaną właściwie w każdym wieku. Jak wynika z analizy literatury seksuologicznej może być ona zarówno normalną, ale i patologiczną formą aktywności seksualnej. M. Kozakiewicz wyróżnia trzy rodzaje masturbacji:

  • wieku dojrzewania
  • jako środek zastępczy w warunkach uniemożliwiających normalne współżycie płciowe, z jednoczesnym pragnieniem takiego współżycia
  • nałogową (czyli patologiczną).

Można więc sądzić, że z punktu widzenia nauki masturbacja jest normalną praktyką seksualną wtedy, gdy uprawiana jest w wieku wykluczającym jeszcze stosunki partnerskie albo w warunkach długotrwałej rozłąki z partnerem i nie przeobraża się w jedyną preferowaną (dominującą) formę aktywności seksualnej, nie powoduje całkowitego odosobnienia i izolacji człowieka od innych ludzi.

Zjawisko masturbacji bardzo często spotyka się u dzieci. Jak wynika z badań K. Imielińskiego około 20% wszystkich dzieci (zdrowych) uprawia ją przed 7 rokiem życia, a przed okresem dojrzewania stosuje ją 50% chłopców (u dziewcząt jest ona zjawiskiem nieco mniej powszechnym). U młodzieży w okresie dojrzewania masturbacje stają się bardzo powszechne, gdyż uprawia je 94% chłopców i 75% dziewcząt. Wynika to stąd, że młodzież w tym okresie rzadko ma okazję zaspokajać potrzeby seksualne w partnerstwie, ale gdy tylko pojawia się sposobność uprawiania pettingu czy spółkowania i staje się to regularną praktyką, większość młodzieży rezygnuje z zastępczych form (masturbacji) na rzecz stosunków seksualnych z partnerem. W takim ujęciu problemu seksuolodzy uznają masturbację za zjawisko fizjologiczne i w pełni normalne - jako swoistą i naturalną fazę rozwojową popędu płciowego. Dzięki takim treningom dojrzewająca młodzież ma okazję poznać budowę i funkcje swojego ciała, a także mechanizmy wywołujące pełne przeżycia seksualne (orgazm).

Pozytywnego znaczenia masturbacji seksuolodzy upatrują też w redukowaniu napięć seksualnych, których zbytnia siła może obniżyć sprawność funkcjonowania człowieka. Odprężenie uzyskane przez takie praktyki daje ulgę, poprawia nastrój i podnosi wydolność do kontaktów społecznych. Natomiast w sytuacjach zagrożenia - jak twierdzi Imieliński masturbacja pełni rolę mechanizmu ochronnego, zwiększającego poczucie bezpieczeństwa i obniżającego poziom lęku, co może sprzyjać zachowaniu równowagi psychicznej. Masturbacja niekoniecznie musi dotyczyć organów płciowych. Poprzez dotykanie i pieszczenie całego swego ciała dziecko może je lepiej poznać i odkryć sposoby reagowania na różne bodźce (poznaje własne strefy erogenne).

Uprawianie masturbacji przez dzieci (zdrowe lub niepełnosprawne) nie musi kończyć się pełną satysfakcją seksualną (orgazmem). Osiągnięcie szczytowego pobudzenia (zwłaszcza u chłopców) staje się celem masturbacji dopiero w okresie dojrzewania lub w późniejszym okresie życia. Stan szczytowego pobudzenia płciowego wywołany masturbowaniem się może wystąpić na skutek najróżniejszych bodźców dotykowych, ale także oddziaływania samej wyobraźni. Mózg odbiera bodźce seksualne niezależnie od tego, co dzieje się w organach płciowych, stąd zawsze istnieje możliwość doznawania satysfakcji seksualnej, a sam orgazm nie stanowi niezbędnego wymogu przeżywania zadowolenia seksualnego. Oczywiście, zależy to od stanu zdrowia, od intensywności przeżywania, a także od poziomu rozbudzenia stref erogennych. Praktykowana „z umiarem” masturbacja u dzieci i młodzieży może więc z jednej strony rozładować nadmierne napięcia seksualne, a co ważniejsze umożliwić poznanie i zrozumienie własnej cielesności, zaś z drugiej korygująco wypierać niepożądane zachowania seksualne i nie dopuścić do rozwinięcia się innych zachowań, m.in. wzajemnego masturbowania się, podejmowania stosunków homoseksualnych, czy dominacji seksu oralnego, analnego, lub współżycia ze zwierzętami.

Każdy człowiek przeżywa doznania seksualne w sobie tylko właściwy sposób i nie ma dwóch osób, które przeżywają je identycznie. Także osoby niepełnosprawne (dziewczęta i chłopcy) zachowują zdolność do osiągania orgazmu fizycznego. Cechą wspólną poglądów współczesnych seksuologów jest więc pełna akceptacja płciowości osób niepełnosprawnych i upośledzonych umysłowo oraz uznanie ich prawa do przejawiania, przeżywania i ekspresji swojej seksualności - w tym także do masturbowania się.

Jednakże masturbację można w pełni zaakceptować dopiero po przyjęciu określonych kryteriów. Mianowicie, musi być ona aktem intymnym (prywatnym) i odbywać się we właściwym miejscu i czasie, a także w bezpieczny sposób (bez obrażeń ciała i okaleczeń). Praktyki masturbacyjne nie mogą stać się czynnością dominującą, tzn. przeszkadzać w podejmowaniu innych działań i muszą być realizowane z uwzględnieniem norm panujących w najbliższym otoczeniu. Masturbacja może być źródłem przyjemności seksualnej, nie powinna więc wywoływać poczucia winy, a także bólu czy przykrych doznań fizycznych.

Przyczyny i następstwa praktyk masturbacyjnych

Zdaniem seksuologów masturbacja jako preferowana forma aktywności seksualnej występuje najczęściej w tych przypadkach, gdzie prawidłowy rozwój psychoseksualny został z jakichś powodów zakłócony, a zakłócenia mające swe podłoże w dzieciństwie (najczęściej w środowisku rodzinnym) traumatyzują (zaburzają) całą osobowość dziecka. Stąd podkreśla się znaczenie atmosfery akceptacji i miłości wobec dziecka od chwili urodzenia, gdyż okazywane pieszczoty są najbardziej czytelnymi informacjami o relacji dziecka z rodzicami, ich miłości i panującej między nimi więzi uczuciowej. Pozbawienie dziecka takiej atmosfery, lub niewłaściwe objawianie miłości, czynią je niezdolnym do przeżywania uczuć przy jednoczesnym pragnieniu bycia kochanym. Brak jakiejkolwiek stymulacji w każdym wymiarze życia, również w sferze seksualnej (brak wzorców miłości, akceptacji, pieszczot, brak więzi uczuciowych itp.), rodzi mechanizmy autostymulacji, a ich długotrwałość może doprowadzić do nałogu masturbacji. Podobnym zagrożeniem - zdaniem Lew Starowicza - jest wpływ rodzin deprecjonujących wartość seksu i traktujących stosunki seksualne jako coś „brudnego”, grzesznego, niegodnego człowieka. Według autora stłumienie treści popędowych może stać się źródłem „zakochania się w sobie” i wrogiej postawy wobec płci przeciwnej. Znane są poglądy mówiące, że samogwałt jako działanie w odosobnieniu może wpływać na zwiększenie się niepokoju albo nawet lęku przed kontaktem z partnerem, bo wprowadza człowieka w pozory i fikcję, wypacza umiejętność życia w świecie realnym i zdolność kochania ludzi takimi jakimi są w rzeczywistości, a nie w świecie snów i fantazji. Może zatem pogłębiać poczucie samotności, a wyzwalające się stąd napięcie seksualne rozładowywane jest ponownie przez ipsację. Powstaje więc mechanizm błędnego koła. Owo zakłócanie więzi z innymi wskutek masturbacji Imieliński tłumaczy tym, że ipsacjom towarzyszą różne formy fantazji, które wytwarzają wyidealizowanego partnera (pod względem wyglądu, fizycznej sprawności itp.), egocentryczny sposób zaspokajania własnych potrzeb z uprzedmiotowionym partnerem oraz idealną sytuację, która staje się niemalże warunkiem do zaspokojenia potrzeby seksualnej. Poza tym w fantazjach erotycznych może dochodzić do rozbudowywania dewiacyjnych wzorów zachowań, co w przyszłości eliminować będzie sporą liczbę potencjalnych partnerów lub utrudniać podjęcie normalnych sposobów zaspokajania popędu z partnerem realnym. Taka zbytnia idealizacja powoduje, że konfrontacja z rzeczywistością wywołać może rozczarowanie i niepokój, a nawet izolację. Niekiedy poczucie winy związane z masturbacją może dotyczyć nie tyle samego faktu onanizowania się, ile marzeń i fantazji, które tym praktykom towarzyszą. W okresie dojrzewania fantazje seksualne miewają charakter agresywny, niekiedy okrutny bądź perwersyjny, nie znany dotychczas młodemu człowiekowi i niepokojący. Te inspirowane zmianami hormonalnymi eksperymenty myślowe mogą stać się źródłem wewnętrznego konfliktu, ponieważ przeżywane doświadczenie jest zarazem alarmujące i przyjemne. Ale tak naprawdę prawdziwym powodem troski rodziców może być moment, gdy odnoszą wrażenie, że masturbacja i towarzyszące jej fantazje zastępują rzeczywiste kontakty z ludźmi (kontakty oparte na uczuciu, czułości i pożądaniu).

Kiedy dojrzewający młody człowiek zbyt często uprawia masturbacje, a zarazem nie nawiązuje realnych kontaktów z kolegami czy koleżankami, może być potrzebna jakaś zachęta do poznania rzeczywistych ludzi (a nie w postaci fantazji). Naprawdę jedynie rodzice mogą wiedzieć (niemal intuicyjnie) kiedy należy zacząć się martwić. Tak jak tylko rodzice mogą wiedzieć, czy zainteresowanie dziecka pewnymi filmami (np. erotycznymi, pornograficznymi), pewnymi książkami, jest czymś, z czym ich syn bądź córka sobie poradzi, czy też wywołują one uczucia nad którymi młody człowiek traci kontrolę. Może zdarzyć się, że uczucia seksualne wiążą się z doświadczeniem opuszczenia, konfliktu, odrzucenia, poczucia winy, skłonności do okrucieństwa, albo z lękiem przed tymi sytuacjami. Może to być wyraz trudności w radzeniu sobie z bolesnymi obszarami emocjonalnymi, a trudności takie zawsze lepiej jest właściwie i szybko rozpoznać, niż ich unikać.

W ujęciu naukowym oraz etyczno-moralnym masturbacja nie jest zjawiskiem jednoznacznym, gdyż różne mogą być jej przyczyny, formy, a także następstwa. Lekarze i psycholodzy kliniczni doskonale wiedzą ile urazów i zaburzeń seksualnych u ludzi już dorosłych tkwi swymi korzeniami w brutalnym represjonowaniu przez nieświadomych rodziców całkiem naturalnych odruchów, zachowań i seksualnych zainteresowań w okresie wczesnego dzieciństwa. Nie ma więc żadnego racjonalnego powodu, aby ojciec czy matka, ciesząc się z każdego objawu rozwoju fizycznego czy umysłowego dziecka, niepokoili się rozwojem seksualnym i psychoseksualnym i starali się go zahamować. Warto jednak wiedzieć więcej o tej bardzo intymnej sferze życia dziecka, by stawała się ona zamiast publiczną (obnażoną, bezkrytyczną i bezwstydną) - piękną i tajemniczą, bo właśnie intymną.

Jedną z przyczyn naśladowania patologicznych wzorców zaspokojenia seksualnego przez niektóre osoby (także dzieci niepełnosprawne) jest popularność erotyzmu i bodźców seksualnych w mediach (telewizyjnych reklamach, filmach, pornografii oraz prasie). Jeden z dobrze mi znanych chłopców od pewnego czasu lubi odseparowywać się od grupy dzieci z dwiema lalkami, misiami, a niekiedy innymi „człekokształtnymi” przedmiotami, by w jakimś kącie sali „uprawiać zabawy”, które jednoznacznie ilustrują to, co mógł zaobserwować w telewizji, a konkretnie na filmach pornograficznych (został kilkakrotnie „przyłapany” na nocnym oglądaniu takich filmów twierdzi mama). Po kilku tygodniach usłyszałam, że ten sam chłopiec układa na sobie większe zabawki głównie w okolicach narządów płciowych i gwałtownie uciska nimi swoje ciało. Zabawy takie mają miejsce głównie wtedy, gdy przestają go interesować zajęcia szkolne. Uprawia masturbacje wciągając w nie inne dzieci, także uległych kolegów. Zabawy te, początkowo przyjmowane przez nich z rezerwą i skargami do osób dorosłych, po pewnym czasie wydawały się być bardziej akceptowane, zwłaszcza w nieco odosobnionych miejscach (z ograniczoną uwagą nauczycieli). Rodzice chłopca twierdzą, że nie zaobserwowali podobnych zachowań w domu, a kiedy kilka lat wcześniej nadmiernie interesował się swoimi narządami, to został „odpowiednio” skarcony. Największe niebezpieczeństwo pornografii tkwi w tym, że erotyzuje ona ośrodki podkorowe seksu. Jak każde zjawisko z dziedziny ośrodków podkorowych - zdaniem Lew-Starowicza - tak i pornografia funkcjonuje w myśl zasady swoistej cykliczności: podniecenie-ulga, nasycenie-obojętność, co w konsekwencji utrwala niedojrzałość psychoseksualną. Trudno zabronić dzieciom niepełnosprawnym oglądania telewizji i ich ulubionych reklam, w których nie brak erotyzmu, ale warto skomentować niektóre ich fragmenty, prowadzić rozmowy z dzieckiem o tym, co zwraca ich szczególną uwagę, budzi nieadekwatny do sytuacji śmiech czy niepokój.

Innym problemem, nie bez znaczenia zdaniem seksuologów, a wiążącym się z uporczywym masturbowaniem się dzieci niepełnosprawnych (chłopców), może być odruchowa erekcja członka, pojawiająca się jako zjawisko zastępcze dla innych działań (nie specyficznych seksualnie) pod wpływem silnie działających bodźców emocjonalnych. Takimi bodźcami mogą być np. emocje negatywne (strach przed ciemnością, strach przed karą, strach wywołany nową sytuacją albo osobą, gniew, złość, niepokój), lub emocje pozytywne (silne wzruszenie, ogromne zadowolenie, duma). Odruchowe erekcje powstają najczęściej u dzieci, które nie mogą lub nie potrafią „uzewnętrznić” w sposób motoryczny, lub zwerbalizować swoich silnych napięć emocjonalnych. Jeżeli dziecko przez długi czas pozostaje nie rozumiane, „nieczytelne” dla najbliższego otoczenia, to zaczyna zamykać się w sobie, uciekać w swój „świat fantazji erotycznych” (ipsacji, onanizmu), który przynosi mu samozadowolenie lub ucieczkę przed strachem (masturbacja staje się wówczas kompensacją lęku). Problem dotyczy jednak nie tylko chłopców. Znane są mi zachowania dziewcząt (głównie upośledzonych umysłowo z poważnie zaburzoną komunikacją), które w silnym lęku przed nowymi osobami zaczynają się rozbierać, chowają się, a ucieczką przed strachem staje się masturbacja. Okazuje się, że czasem jeden rodzaj emocji (najczęściej negatywnych) może stać się nośnikiem podniecenia seksualnego i wywołać mechanizm uzależnienia, tj. uporczywe masturbowanie się. Jeżeli wynika ona z nieprawidłowego rozwoju dziecka (zaburzeń osobowości), to trudno mówić w takim przypadku o nałogu masturbacyjnym jako pewnego rodzaju dewiacji (zboczeniu seksualnym). W takim przypadku należałoby raczej mówić o „zboczonych” warunkach życia i zastanowić się jak uczynić je bardziej normalnym i godziwym.

Moment kiedy uznamy, że masturbacje dziecka stają się zbyt uporczywe, jest sygnałem do konieczności nauczenia go pewnych powściągów, by nie dopuścić do patologii zachowań. Zahamowanie tej formy aktywności seksualnej (socjalizacja) zaczynamy od wyeliminowania przyczyn zbyt częstych masturbacji (np. wzmożony lęk przed czymś lub przed kimś) oraz wzbogacenia treści przeżyć dziecka poprzez atrakcyjne zabawy, różnorodność zajęć w ciągu dnia (zamiast stałych rutynowych i często nudnych, schematycznych zajęć), zmiany miejsca pobytu. Delikatne i kontrolowane odwracanie uwagi dziecka od swoich praktyk może dać pomyślny rezultat, gdy odpowiednio wcześnie zauważymy niepożądane zachowania. Wówczas to, zamiast ulegać obojętności na niepokojące zachowania, powinniśmy pobudzać dziecko do ruchu, zabawy i pracy, obdarzać je większym zainteresowaniem, uwagą, pochwałą, czułością i wszystkim tym, co pozwoli nam nawiązać bliższy kontakt emocjonalny. Zmodyfikowanie warunków życia dziecka, wzbogacenie jego otoczenia np. w nowe zabawki, wspólne zabawy i rozmowy, to znacznie skuteczniejsze sposoby nauki powściągliwości od nadmiernej koncentracji na jego „dziwnych” zachowaniach, przedwczesne doszukiwanie się w nich patologii lub karcenie dziecka i tłumaczenie, że robi coś bardzo złego i nienormalnego. Jeśli zaś dziecko zdradza niebezpieczne zachowania seksualne (np. okaleczanie ciała) należy prowokować je raczej do zmiany formy swoich zachowań niż do ich całkowitego zaprzestania. Czasem wystarczy zaproponowanie innego miejsca dla takich praktyk lub kategoryczne zakazanie jedynie tego, co stanowić może zagrożenie dla zdrowia. W takiej sytuacji dziecko musi nauczyć się przestrzegania ustalonej „normy”, a konsekwentne i bardzo cierpliwe egzekwowanie ustalonego zakazu może przynieść oczekiwany efekt.

Przedłużający się okres masturbacji, bez aktywności partnerskiej, może stwarzać poważne zagrożenia. Przebywanie np. w zakładzie zamkniętym, domu pomocy społecznej, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby psychiczne człowieka, powoduje, że masturbacja staje się, obok stereotypii ruchowych (kołysanie się, kiwanie, itp.) niekiedy jedynym sposobem szukania przyjemniejszych bodźców, właśnie w obrębie własnego ciała. Zachowania te nabierają z czasem charakteru zachowań automatycznych, nawykowych, dokonywanych mimowolnie (bez kontroli) i wówczas stają się seksualnymi zachowaniami patologicznymi. Zaburzenia seksualne u osób upośledzonych umysłowo mają swoją genezę w deprywacji potrzeb, (przede wszystkim potrzeby kontaktu emocjonalnego), oraz w zaburzonym procesie socjalizacji popędu, zaś wadliwa socjalizacja zachowań seksualnych może spowodować ich nasilenie się, bądź je obniżenie. Ponadto, w odpowiedzi na częste sytuacje frustracyjne, związane z blokadą potrzeb wykształcić się mogą zaburzenia osobowości i pojawić mechanizmy obronne, jak: regresja lub fiksacja. Zatem, niewłaściwy proces socjalizacji (karanie, niewłaściwe wzory do naśladowania, ograniczenia, akceptowanie, by praktyki masturbacyjne były wzorem do naśladowania innych w grupie) utrwala wypaczone zachowanie w formie stereotypii ipsacji, a z drugiej strony deformuje osobowość.

Masturbacja jako patologiczna forma aktywności seksualnej

Właściwie trudno jest jednoznacznie określić kiedy masturbacja przestaje być normą, a staje się zachowaniem patologicznym. Moment, w którym rozpoczyna się proces patologizacji masturbacji jest niezwykle trudny do ustalenia, zależy bowiem od wielu czynników, m.in. dojrzałości płciowej, warunków życia (w bardzo szerokim aspekcie), wewnątrzustrojowej gospodarki hormonalnej, uwarunkowań genetycznych itd. Według seksuologów takim podstawowym kryterium psychopatologii życia seksualnego jest zaburzenie kontaktu międzyludzkiego. Patologią więc jest, gdy osoba mogąca swój popęd płciowy zaspokoić z partnerem, tj. w sposób naturalny, zdecydowanie preferuje samogwałt, gdy masturbacja zmienia się w utrwaloną i główną formę wyładowania.

Seksuolodzy upatrują niebezpieczeństwa przede wszystkim w tym, że masturbacja wiąże się z dość specyficznym stosunkiem do sfery seksualnej, gdyż ogranicza lub odrywa przeżywanie swojej płciowości od więzi emocjonalnej i duchowej między dwiema osobami (partnerami). Tym sposobem deformuje naturalne (biologiczne) skierowanie popędu płciowego do drugiego człowieka, wypacza upodobania seksualne (może wywołać zachowania egoistyczne i dewiacyjne), poddaje człowieka nałogowemu uzależnieniu. Z. Lew-Starowicz postrzega niebezpieczeństwo masturbacji w zakłóceniu więzi z innymi osobami oraz w niewłaściwych (patologicznych) formach, które może ona przybierać, jak np. natręctwa, nadmiar detalicznych wyobrażeń, czy rozbudowa form samogwałtu. Zarówno Lew-Starowicz jak i Imieliński uważają, że masturbację, perwersję seksualną (wyrafinowany seks) najczęściej preferują ludzie, którzy prowadzą monotonny tryb życia lub wykonują pracę długotrwale monotonną. Można by więc uważać, że osoby głębiej upośledzone umysłowo, przebywające w zakładach zamkniętych, w wyniku monotonii i „głodu emocjonalnego” częściej uciekają od napięć znajdując ujście właśnie w rozbudowanych masturbacjach.

Mimo, że świetle nauki oceny etyczno-moralne jakoby masturbacja była grzechem i stanowiła zagrożenie dla ducha są bezprzedmiotowe, nie można tu nie przytoczyć punktu widzenia etyki chrześcijańskiej, według której masturbacja zawsze była uznawana za coś niezwykle negatywnego, zważywszy, że takie praktyki nie służą prokreacji (płodzeniu potomstwa), nie służą także altruistycznemu oddaniu się drugiej osobie, przez co doprowadzają człowieka do narcystycznego zamknięcia się w sobie. Stanowisko kościoła jest w tej sprawie niezmienne. Tak więc zło moralne masturbacji, według społecznej nauki kościoła, polega na tym, że młody człowiek nadużywa w sposób świadomy swej energii seksualnej i szuka egoistycznego samozadowolenia, a w tym okresie rozwoju stanowi to istotną przeszkodę w dojrzewaniu osobowym, może ograniczać zdolność pokochania innych i pogłębiać przeświadczenie o własnej samowystarczalności.

Masturbacja w opinii otoczenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej

Określenie rozmiarów, wielkości i częstości występowania oraz form masturbacji u dzieci niepełnosprawnych nie jest łatwą sprawą, gdyż dotyczy bardzo intymnej sfery ich życia. Sami rodzice niezbyt chętnie wypowiadają się na takie tematy, nawet wtedy gdy stanowią one dla nich duży problem. Faktem jest, że osoby głębiej upośledzone umysłowo częściej w sposób jawny demonstrują swe praktyki masturbacyjne, podczas gdy ich pełnosprawni rówieśnicy ukrywają swoje zachowania, przez co zjawisko staje się mniej widoczne. Niemniej dość często mówi się, że masturbacje są zjawiskiem wręcz masowym.

Przez bardzo długi czas (do pierwszej połowy XX wieku) masturbacja była atakowana ostrą krytyką, ale i dziś budzi wciąż żywe kontrowersje, które wynikają z rozmaitych filozofii, poglądów badaczy laickich i badaczy o światopoglądach religijnych. Niewątpliwy chaos informacyjny spowodowała spora ilość orientacji myślowych związanych z pojmowaniem sfery seksualnej człowieka, a w szczególności osób niepełnosprawnych z upośledzeniem umysłowym traktowanych do dziś w konwencji „wiecznego dziecka”, co wiąże się z odmawianiem im prawa do posiadania i realizowania potrzeb typowych dla ludzi dorosłych.

Pozwolę sobie przytoczyć kilka dość luźnych wypowiedzi na temat praktyk masturbacyjnych zasłyszanych od przypadkowych osób:

  • „to naprawdę nic złego, każdy to kiedyś robił, tylko trzeba to tak zrobić, aby nikt nie widział”;
  • „masturbacje są po prostu obrzydliwe, to grzech wyprawiać takie świństwa. Od tego wdać się mogą różne choroby i wstyd z takim pójść do lekarza”;
  • „dlaczego tak z tą masturbacją walczyć w przypadku ludzi, którzy na żadne inne przyjemności płynące z seksu właściwie nigdy nie będą mogli liczyć? W gruncie rzeczy większość chorych niesprawnych ludzi i tak ograniczy się do tej formy, bo przecież normalna aktywność partnerska będzie dla nich nieosiągalna z prostego braku owego partnera chętnego do „aktywizowania się” z upośledzonym - to oczywiste. Czy można więc usiłować zabierać im tę jedną z niewielu życiowych przyjemności, które mogą sobie zapewnić?”;
  • „delikwenci z DPS-ów często się onanizują, bo nie mają nic specjalnie atrakcyjnego „do roboty”, trzeba ich uspokajać lekami, wtedy jest z tym spokój”;
  • „upośledzeni szybko uczą się masturbowania, to dla nich konieczne, bo tak jak my zdrowi ludzie, oni także poszukują odprężenia, miłości i pieszczot. To jakby ich krzyk rozpaczy: jestem samotny, cierpię, bo nikt mnie nie kocha!”;
  • „lepiej pozwolić upośledzonym na onanizowanie się, bo inaczej będą niewyżyci i zdolni do agresji”;
  • „dużo się mówi o różnych formach rehabilitacji, ale nikt jakoś nie wymyślił rehabilitacji seksualnej niepełnosprawnych. U nas w kraju to ciągle temat tabu, a ci co krytykują masturbacje, to albo mało rozumieją takie problemy, albo wstydzą się o nich mówić”.

Stosunek otoczenia do zjawiska masturbacji i osób uprawiających takie praktyki jest bardzo zróżnicowany. Nie brak opinii dość drastycznych, potępiających lub represyjnego podejścia (np. ograniczanie takich zachowań lekami uspokajającymi, karami cielesnymi), ale są także opinie bardziej tolerancyjne, przyzwalające na ipsację w odosobnieniu, tj. praktykowanie masturbacji, ale w bezpieczny sposób i z zachowaniem higieny osobistej. Są też opinie w pełni akceptujące masturbacje, ale jako swoiste zło konieczne, z którym trzeba się pogodzić.

Rodzice w pierwszym zetknięciu z masturbacją swoich dzieci najczęściej reagują spontanicznie odruchowym oburzeniem, często potępiają i karcą takie zachowania. Dziecko zakodowuje więc, że zachowanie, które dotąd było dla niego naturalne, jest czymś bardzo złym i może zacząć unikać tych praktyk w obecności osób je potępiających (by nie zostać ponownie skarconym), co nie znaczy, że zrezygnuje z nich całkowicie.

Wśród wychowawców i nauczycieli dominuje natomiast pogląd, że masturbacja u dzieci niepełnosprawnych oraz upośledzonych umysłowo jest normalną i naturalną praktyką zarówno w przypadku chłopców jak i dziewcząt, ale są zdania, że „należy ją ograniczać”. No cóż, oglądanie praktyk masturbacyjnych nie budzi przyjemnych doznań estetycznych, a ponadto daje innym osobom (np. uczniom w klasie szkolnej) sposobność do naśladowania takich zachowań.

W naszym społeczeństwie wciąż rozpowszechniany jest mit o większych preferencjach seksualnych chłopców niż dziewcząt, mężczyzn niż kobiet. Stąd onanizm u płci męskiej jest częściej akceptowany i tolerowany niż u kobiet. Nadal też w powszechnej świadomości społecznej pokutuje pogląd, że niepełnosprawni z upośledzeniem umysłowym znacznie częściej uprawiają praktyki masturbacyjne niż ich zdrowi rówieśnicy. Niejednokrotnie słyszy się opinie, że osoby z upośledzeniem umysłowym posiadają wzmożoną popędliwość seksualną, że są pozbawione hamulców moralnych i uczuciowych, w wyniku czego są bezwstydne, gwałtowne, brutalne w swych praktykach seksualnych. Ale w odczuciu przeważającej większości terapeutów zajmujących się takimi ludźmi dominuje pogląd, że to właśnie osoby (w tym dzieci) upośledzone są częstymi ofiarami brutalności, gwałtów, przemocy seksualnej, molestowania i wykorzystywania. A mówi się także, że praktyki masturbacyjne uprawiają znacznie częściej dzieci i osoby dorosłe, które kiedyś były wykorzystywane seksualnie lub miały doświadczenia kazirodcze. Jednakże wciąż brak długofalowych badań, które by potwierdzały powyższe fakty. Prawdopodobnie więc nastolatki niepełnosprawne nie różnią się w praktykach masturbacyjnych od swoich zdrowych rówieśników, tylko warunki jakie im stwarzamy, niestety często pozbawiają ich prawa do intymności. Natomiast w przypadku osób z upośledzeniem umysłowym rzeczywiście częściej obserwuje się takie praktyki („bezwstydne”, bo w miejscu publicznym, bez liczenia się z otoczeniem), gdyż przebywają one pod ciągłym nadzorem różnych osób, często w tym samym pomieszczeniu z innymi dziećmi. Można więc sądzić, że w takich warunkach nie istnieją prawie żadne możliwości zaspokajania przez nie popędu płciowego poza masturbacją.

Jak w każdej dziedzinie wychowania, tak i w przygotowaniu dzieci do życia intymnego ważne są postawy rodziców i terapeutów wobec tej sfery życia.

Wśród postaw rodziców i terapeutów, odnoszących się do problemów intymnych (seksualnych) dzieci, istnieją dwie szczególnie szkodliwe. Jedna sprowadza się do przekonania, że dziecko jest „aniołkiem”, który nie ma potrzeby i nie ma prawa interesować się (a tym bardziej przejawiać w sposób czynny) seksualną sferą życia, a ilekroć łamie tę zasadę, tylekroć dowodzi swej deprawacji i demoralizacji. I druga, pozornie przeciwna, lecz nie mniej szkodliwa, że dziecko już od najwcześniejszych lat życia jest istotą seksualną (na wzór osoby dorosłej), wobec czego ulega takim samym pokusom i potrzebom, które należy zwalczać, tłumić i wykorzeniać jako zło, które potencjalnie w nim drzemie. Tym, co łączy te na pozór przeciwstawne postawy rodzicielskie czy opiekuńcze, jest tradycyjny, głęboko nieufny stosunek do seksu jako takiego i uznawanie go za dziedzinę „moralnie podejrzaną”, traktowaną jako zło, które należy ograniczyć i stłumić. Słowem - przed którym należy chronić tych, na których szczęściu nam zależy.

W rzeczywistości, choć komponent seksualny w człowieku istnieje i daje się wyróżnić w każdym okresie życia (od urodzenia do późnej starości), to jednak w każdym czasie przejawia się w sposób szczególny, odrębny, charakterystyczny dla danej fazy rozwojowej i jego treść może być całkiem niepodobna do tej, jaką przypisują jej dorośli. Dziecko nie jest więc ani aseksualnym „aniołkiem”, ani panaseksualnym „diabełkiem”. Jest po prostu dzieckiem stopniowo rozwijającym się seksualnie we wszystkich składnikach swojej anatomii, fizjologii, psychiki oraz kultury, bo te wszystkie czynniki ostatecznie określają formy przejawiania się seksualizmu ludzkiego. Zatem celem wychowania nie może być hamowanie tego koniecznego rozwoju, lecz wspomaganie go i sterowanie nim - zupełnie tak samo jak w dziedzinie rozwoju umysłowego, estetycznego czy fizycznego. Stąd tak ważne jest, by rozumieć specyfikę poszczególnych okresów rozwojowych, by właściwie oceniać istotę różnych zachowań dzieci, aby nie nadawać „dorosłych” znaczeń zachowaniom, które w istocie dorosłymi nie są.

Przykładów takiego mieszania pojęć i niewłaściwej interpretacji zachowań nie brak w każdej fazie rozwojowej. Należy do nich np. nazywanie „onanizmem” i zwalczanie zaobserwowanego już w niemowlęctwie manipulowania genitaliami, mimo, że jest to tylko poznawanie własnego ciała i zabawa równa bawieniu się własnymi paluszkami albo nóżkami. Nieporozumieniem jest również traktowanie pytań dziecka dotyczących rozmnażania ludzi za objaw niezdrowej ciekawości i przedwczesnej seksualizacji wyobraźni, podczas gdy dziecko pyta o to w tej samej konwencji, w jakiej pytałoby o pochodzenie deszczu i pioruna, czyli z czystego i niezbędnego dla jego rozwoju umysłowego pragnienia poznania otaczającego go świata i zjawisk. Dopiero uchylanie się rodziców od odpowiedzi lub też karanie dziecka za samo zainteresowanie intymnością życia ludzi dorosłych może uczynić tę dziedzinę wiedzy podniecająco tajemniczą i wyjątkową.

W podobnych sytuacjach dzieci w pełni sprawne radzą sobie dość szybko korzystając z informacji od kolegów z podwórka, przedszkola lub szkoły. Dziecko niepełnosprawne ma znacznie bardziej ograniczone możliwości w tym względzie. Natomiast dzieci z głębokim upośledzeniem, albo dzieci z poważnie zaburzoną komunikacją w ogóle nie będą zadawały rodzicom tzw. „trudnych pytań”, co wcale nie znaczy, że nie wykazują zainteresowania intymną sferą życia ludzkiego. Nawet jeśli wydaje nam się, że dziecko nie zwraca uwagi na sprawy związane z seksualnością, nie wolno nam zakładać, że się tym absolutnie nie interesuje. Wielu nastolatkom łatwiej przychodzi rozmowa na temat seksu ze starszym rodzeństwem, kolegą, nauczycielem, terapeutą niż z rodzicami. Dorosła osoba do której dziecko ma zaufanie może okazać się idealnym powiernikiem problemów i obaw w tym trudnym dla niego okresie nowych odczuć cielesnych i zainteresowań seksualnych, które, gdy są tłumione, mogą w poważnym stopniu komplikować emocjonalną stronę życia dziecka.

Osoba niepełnosprawna w mediach jako seksualnie nienormalna

Od czasów najdawniejszych fałszywe założenia na temat seksualności osób niepełnosprawnych były eksploatowane zarówno w literaturze, jak i w sztuce. W dodatku, większość tego typu wyobrażeń dotyczy doświadczeń mężczyzn nie było i nie ma prawie żadnych materiałów na temat seksualności niepełnosprawnych kobiet. Na przykład w „Odysei” Homera, napisanej ok. 500 lat przed narodzeniem Chrystusa, Odyseusz słucha opowieści Denodecusa na temat cudzołożnych stosunków Afrodyty z Aresem, spowodowanych tym, że mąż Afrodyty - Hefajstos - jest „kaleką”. Ludzie niepełnosprawni - z paroma wyjątkami - często są przedstawiani jako niezdolni do stosunków seksualnych. Louis Battye (niepełnosprawny pisarz) odniósł się do tego stereotypu jako do „syndromu Chatterley”, biorąc za przykład powieść D.H.Lawrence'a pod tytułem „Kochanek lady Chatterley” („Lady Chatterley's Lover”). Książka ta m.in. opisuje stosunki heteroseksualne pomiędzy zdrowymi na ciele partnerami: lady Chatterley i jej stajennym Meadowsem, a doszło do nich, ponieważ lady Chatterley miała niepełnosprawnego męża. Lawrence wyciąga wniosek, że człowiek niepełnosprawny fizycznie musi być niesprawny również seksualnie. Niestety taki pogląd jest bardzo powszechny, a potwierdzają to liczne przykłady, które można znaleźć w filmach, dramatach telewizyjnych, niekiedy w prasie („łzawe historie” o cudzym nieszczęściu). Ta specyficzna obsesja seksualnej impotencji pojawia się w wielu filmach, które opowiadają o niepełnosprawności. Jednak, negatywne implikacje takiej obsesji można w pełni dostrzec i ocenić w sztuce i filmie Briana Clarke'a, pt. „W końcu, czyje to jest życie?” („Whose Life is it Anyway?”). Sztuka teatralna, a potem film odniosły duży sukces. Treścią filmu jest wygrana walka niepełnosprawnego mężczyzny, który wcześniej pragnął odebrać sobie życie. Bohater jest rzeźbiarzem, sparaliżowanym od szyi w dół. Podejmuje kroki prawne, aby móc zrealizować swoje prawo do pozbawienia siebie życia, częściowo z powodu tego, że resztę życia musiałby spędzić w szpitalu dla osób przewlekle chorych. Jest załamany, ponieważ żyje w głębokim przekonaniu o swojej impotencji i że nigdy nie będzie mógł rzeźbić. Bohater pożąda seksualnie jedną z kobiet, uważa jednak, że nie będzie w stanie zrealizować swej żądzy. Przesłanie filmu jest tu oczywiste: osoby niepełnosprawne są seksualnie martwe i z tego powodu ich życie nie jest nic warte. Mija się to, niezależnie od oczywistych niebezpieczeństw, z prawdą. Jeżeli bowiem niektóre upośledzenia mogą hamować popęd seksualny i uniemożliwiać „normalne” stosunki seksualne, zachowania seksualne nie są ograniczone do specyficznych form aktywności fizycznej. Jest to kwestia dziś podnoszona w związku z programem oświaty seksualnej, mającym na celu zapobieganie szerzeniu się HIV i AIDS. Ale rzeczywiście, taki stereotyp mówi więcej o ignorancji świata sprawnych i zdrowych w sprawach seksu, niż o wiedzy tego świata na temat ludzi niepełnosprawnych.

Takoż samo założenie, że kobiety niepełnosprawne są aseksualne szczególnie toruje sobie drogę w „mediach”, w literaturze i filmach - jest nader często przedstawiane jako idealne alibi dla męskiego cudzołóstwa. Przykładowo w powieści M. French, pt. „Krwawiące serce” („Bleeding Heart”), opisującej stosunki pozamałżeńskie pomiędzy zdrowym na ciele mężczyzną i kobietami, wyraźnie rysuje się to, iż zaangażowanie mężczyzny jest usprawiedliwione właśnie tym, że jego żona jest upośledzona i niezdolna do uprawiania seksu. W dwu innych dramatach telewizyjnych (prezentowanych przez BBC): „Żegnaj okrutny świecie” („Goodbye Cruel World”) i „Czas na taniec” („A Time to Dance”) również mężczyźni dopuszczają się cudzołóstwa, gdyż ich żony są niepełnosprawne. Nie da się ukryć, że takie przedstawienie sytuacji może tylko obniżyć status niepełnosprawnych kobiet, który i tak jest już nieproporcjonalnie niski, co wynika z powodu kolejnego powszechnego poglądu, że kobiety te nie są zdolne do wypełniania tradycyjnych ról żony i matki.

Jednak istnieje jeszcze inna odmiana tego samego tematu (mitu), czyli osoba niepełnosprawna jest przedstawiana jako „wygłodzona” seksualnie lub też seksualnie zdegenerowana, a zatem zdolna do dokonywania okrutnych czynów (np. gwałtów). Klasycznym przykładem literackim jest tu „Dzwonnik z Notre Dame” („The Hunchback of Notre Dame”). Odrzucony, izolowany i wyśmiewany przez francuskie społeczeństwo garbaty Quasimodo, rozwija w sobie niezdrowe pożądanie dziewiczej Esmeraldy, a otrzymawszy jej odmowę, terroryzuje lokalną społeczność i - w końcu - zostaje zabity. Niestety, podobne historie ilustrujące związek pomiędzy „chorobą psychiczną” a perwersją seksualną są regularnie powtarzanym tematem w mediach i w prasie brukowej. Po takich refleksjach nasuwa się pytanie: ilu lat, ilu pokoleń trzeba, by uznać istnienie i zaakceptować seksualność ludzi niepełnosprawnych, w jakiejkolwiek formie ją przejawiają, wszak mają do tego prawo, jak każdy z nas.

Opracowanie - Marzena Mieszkowicz - neurologopeda

Losowe zdjęcia

Informacje

Poradnik Logopedyczny to interdyscyplinarny serwis, który powstał w 2002 roku z myślą o wszystkich zainteresowanych problematyką logopedyczną i dziedzinami pokrewnymi logopedii oraz pedagogiki specjalnej. Celem serwisu jest udostępnienie wiedzy w zakresie profilaktyki logopedycznej, pomoc we wczesnym rozpoznaniu wad i zaburzeń mowy oraz zaburzeń rozwojowych, a także pomoc w rozwiązywaniu problemów terapeutycznych, edukacyjnych i wychowawczych dotyczących osób niepełnosprawnych.

Kontakt

Marzena Mieszkowicz

Specjalistyczny Gabinet Logopedyczny
ul. Baczyńskiego 3 / 71
09-409 Płock

oligomarzka@o2.pl

+48 (24) 266 91 54